Kampania prezydencka w Tunezji rusza po fali protestów
WarsawW Tunezji ruszyła kampania prezydencka, co doprowadziło do nowych protestów. Niedawno ludzie zgromadzili się w pobliżu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Tunezji, by wyrazić swój gniew wobec sytuacji gospodarczej i politycznej w kraju. Wielu protestujących trzymało transparenty dotyczące rosnących kosztów podstawowych dóbr i obaw o prawa obywatelskie. Niektóre z ich haseł brzmiały:
- "Gdzie jest cukier?"
- "Gdzie jest olej?"
- "Gdzie jest wolność?"
- "Gdzie jest demokracja?"
Wielu Tunezyjczyków odczuwa rosnącą frustrację. Niedawno odbyły się protesty po tym, jak Ennahda, największa partia opozycyjna w Tunezji, ogłosiła, że wielu jej wysokich rangą członków zostało aresztowanych w dużych ilościach. Sytuacja ta wskazuje na napiętą atmosferę polityczną w miarę zbliżania się kampanii reelekcyjnej prezydenta Kaïsa Saïeda zaplanowanej na 6 października.
Saied zdobył władzę w 2019 roku, krytykując korupcję i zyskując poparcie osób niezadowolonych z politycznych skandali w Tunezji po Arabskiej Wiośnie. Od tego czasu zwiększał swoją władzę, zamrażając parlament i zmieniając konstytucję. Jego rząd także skupiał się na dziennikarzach, aktywistach, członkach społeczeństwa obywatelskiego oraz przeciwnikach politycznych z różnych środowisk.
Pod rządami Saieda stopa bezrobocia w Tunezji wzrosła do 16%, co jest jednym z najwyższych wskaźników w regionie, szczególnie uderzającym w młodych ludzi. Mimo problemów gospodarczych, Saied utrzymuje silne poparcie, wykorzystując prosty, przekonujący język i obwiniając migrantów z Afryki Subsaharyjskiej za problemy społeczne i obawy związane ze zmianami demograficznymi.
Przed swoją kampanią reelekcyjną, rząd Saieda zintensyfikował działania mające na celu tłumienie opozycji politycznej. Spowodowało to zaniepokojenie wśród organizacji społeczeństwa obywatelskiego oraz partii opozycyjnych. Trwające problemy gospodarcze, objawiające się brakami podstawowych produktów jak cukier i olej, również zwiększyły niezadowolenie społeczne.
Działania Saieda mające na celu zwiększenie kontroli mogą kolidować z dążeniem Tunezji do demokracji. Pojawia się coraz większa przepaść między jego rządem a obywatelami, którzy są coraz bardziej zaniepokojeni prawami człowieka i stylem przywództwa. Slogan „prawa człowieka nie są opcjonalne” znów staje się popularny wśród protestujących, podobnie jak hasła wykorzystywane do obalenia byłego prezydenta Ben Alego.
Podczas gdy Tunezja przechodzi trudny okres, reakcje ze strony świata oraz wewnętrzne napięcia mogą zadecydować o jej politycznej przyszłości. Trwające protesty oraz sposób, w jaki rząd na nie odpowie, wskażą, czy Tunezja zdoła utrzymać osiągnięcia demokratyczne z ostatnich dziesięciu lat.
Udostępnij ten artykuł